Dzisiaj piszę do was z innym postem,trochę odbiegającym od tematyki bloga. Długo się zbierałam do napisania takiego postu,ale dzisiaj czuję,że to jest ten dzień :D. Chodzi mi o tematyke siłowni,ćwiczeń-mojej drugiej pasji.
Jak wiadomo,im bliżej lata tym więcej myśli "jak ja wyjdę na plaże"?. Chciałabym wam pokazać,jak zrobić formę NA LATA,a nie na LATO :). Pewnie myślicie "aaa tam,17 latka, co ona może wiedzieć". Trochę wiem. Na siłownie uczęszczam 1 rok i 5 miesięcy. Czy to dużo? Pewnie dla niektórych tak.
Skąd ten post? Chciałabym pokazać Wam, że siłownia to nie miejsce,gdzie kobieta "zrobi z siebie faceta". Chcę wam tez udowodnić,że same rowerki,bieganie i jedzenie 1000 kalorii dziennie to nie jest dobry pomysł
Skinny FIT czy FAT?
Sylwetka po lewej to skinny fat. Po prostu ciało nie ma żadnej elastyczności,nie widać mięsni,widać tylko tłuszcz. Pewnie myślicie "co z tego,chude są". Ale chyba lepiej mieć jędrny tyłeczek,który ładnie odstaje. Taką sylwetkę można osiągnąć łatwo. Zdziwione? Ja nie,bo sama byłam blisko takiej.
Ważyłam 64 kg przy wzroście 167. Dużo? Mało? Byłam trochę większym "skinny fatem". Zero mięśni,skóra sobie po prostu zwisała,nic jej nie napinało. Jak takie coś osiągnąć? Zero ciężarów,1000 kcali dziennie i ćwiczenia codziennie. I tak oto w 2 miesiące zjechałam sobie do 53,7 kg. Ta waga mnie przeraziła... Nie chciałam tyle ważyć.
Zapisałam się na siłownie. Jak szłam 1 raz to byłam wystraszona... Ja,taka mała dziewczynka pośród takich wielkich,umięśnionych ludzi? Fakt,na początku nie wiedziałam co robić,ale ludzie naprawdę tam pomogą. Nie,nie będą cię oceniać po tym jak wyglądasz. Skąd wiem? Bo po prostu są zajęci swoimi ćwiczeniami. Nie mam czasu stać i patrzeć na innych. Chodzi mi oczywiście o strefę ciężarów, a nie bieganie i ćwiczenia na macie. Znajomi też mnie wspierali i wspierają nadal.
Chcecie wiedzieć,jak wyszłam z tego skinny fat? Jak potoczyła się moja dalsza droga? Nie wiem szczerze,czy chcecie czytać moje "przemyślenia" na taki temat. Napiszcie co o nich sądzicie.
Świetnie że masz takie chęci bo ja nie bardzo :-D
OdpowiedzUsuńSama tak kiedyś mówiłam. Jak się człowiek wkreci w ćwiczenia,to tygodnia nie wytrzyma bez nich
UsuńNigdy jakoś bardzo nie ćwiczyłam bo "nie było potrzeby" jednak teraz gdy zaszłam w ciążę przeraziła mnie nieco perspektywa tony kilogramów o których wszystkie koleżanki/mamy/ciocie mówiły... I zaczęłam chodzić na delikatne ćwiczenia (pilates) dla kobiet w ciąży - czuję się świetnie, sądzę że wyglądam dobrze i kilogramów nie przybywa jakoś tak rekordowo dużo. Mam nadzieję, że zostanie mi ten nawyk ćwiczenia.
OdpowiedzUsuńPs. a'propos "tony kilogramów" - koleżanka z pracy opowiadała mi, że przytyła 30 kg podczas ciąży! , a siostra moja około 17 kg. To są olbrzymie ilości i mam nadzieję, że tego uniknę.
30 kg?! To ogromna ilość. Dużo kobiet tyje w ciąży zdecydowanie za dużo,bo "trzeba jeść za dwóch" ^^. Ćwiczenia na pewno ujedrnią skórę i będzie ładna po porodzie :) I zmiejszy się ryzyko rozstępów.
UsuńNie wierze w opowiesci o ciazy plus 30kg;)
OdpowiedzUsuń